Na krawędzi
Zadzwoniła dziś do mnie osoba, której wywaliło się całe życie. Osoba dla mnie ważna, choć dawno nie rozmawialiśmy. Była to trudna rozmowa. Nie wdając się w szczegóły zawiodła się na kimś. Straciła coś dla niej bardzo ważnego. I oczekiwała rady. Rzymianie mówili że fortuna kołem się toczy. W życiu jest trochę tak jak na huśtawce. Rzeczy, ludzie, osiągnięcia. Przychodzą i odchodzą. Nie ma prawie nic stałego. Prawie, bo jest coś co przez całe życie jest z tobą. A raczej ktoś. Nie, nie kurwa anioł stróż. To Ty. Ty jesteś zawsze ze sobą. Nie wiesz o tym jeszcze, ale tak naprawdę jesteś jedynym stałym elementem twojego życia. Dlaczego więc nie polegasz na sobie? Gdy wspierasz się o kogoś, możesz upaść. Gdy liczysz na coś, możesz się przeliczyć. Ale kiedy nieustannie budujesz swoją wartość i opierasz o nią swoje życie nic nie może cię złamać. Mam na to takie swoje określenie – oko cyklonu. Gdy wszystko wokół się rozpierdala, Gdy cyklon zmian niszczy rzeczy, które wypełniały twoje życie. Gdy porywa ludzi, którzy do tej pory szli obok ciebie. Ty w oku cyklonu stoisz niewzruszenie. Jak na najostrzejszej krawędzi – zachowujesz równowagę.
Pogody w sercu.
M.